Z pamiętnika Barta Williamsa ;-) Część druga ;-) |
Reklama
|
|
||||||||||||
|
administrator
Administrator
|
Łoo...kolejne pięknie jak i jednocześnie szokujące opo. Nie mogę jednak pojąć jednego : jakim sposobem chcesz napisać ciąg dalszy , jeżeli Bart postanowił już nie pisać pamiętnika ?? Zmienisz formę ??
|
||||||||||||
|
Ciastek
Administrator
|
Można dużo sposobów ..np... że Bart poznał osobe która pisała pamiętnik i on zaczoł odnowa itp.
|
||||||||||||
|
kuba18p
Autor opowiadania listopada!
|
A to taka moja mała tajemnica ;D Cierpliwości
Dziękuję za pochlebna opinię |
||||||||||||
_________________ 'To właśnie perspektywa ciemności sprawia, że dzień wydaje się taki jasny' |
administrator
Administrator
|
Cierpliwość - moja kiepska strona,ale się postaram w nią uzbrojić...
|
||||||||||||
|
administrator
Administrator
|
Nie no już się cierpliwość skończyła . Zo z tym ciągiem dalszym ??
|
||||||||||||
_________________ :* |
kuba18p
Autor opowiadania listopada!
|
Ostatnimi czasy miałem "lekki" zapieprz w szkole. Masa nauki, dlatego krucho z czasem stoję, ale dzisiaj zabieram się już za drugą część
|
||||||||||||
_________________ 'To właśnie perspektywa ciemności sprawia, że dzień wydaje się taki jasny' |
administrator
Administrator
|
No to super. Czekam
|
||||||||||||
_________________ :* |
administrator
Administrator
|
Tylko pamiętaj - najpierw tu looknij - http://hobby-pasja.phorum.pl/viewtopic.php?t=76 . To ważne.
|
||||||||||||
_________________ :* |
kuba18p
Autor opowiadania listopada!
|
Nareszcie jest druga część. Miłego czytania.
********** Czwartek, 20 listopada 2007 rok. Nie, nie, nie- to nie może być prawdą! Boże, dlaczego do tego dopuściłeś? Czym sobie na to zasłużyliśmy? Niech mną ktoś potrząśnie, powie, że to tylko zły sen, że zaraz obudzę się i ujrzę dwie twarze, na które ukradkiem wkradł się promienny uśmiech. Jak mogłem być tak nieuważny?! Boże, mam tyle pytań, na które nie uzyskam odpowiedzi, tyle żalu, że mógłbym nim obdzielić cały świat. Powoli rozsypuję się. Piątek, 21 listopada 2007 rok Dziś odbył się pogrzeb. Gdyby nie rodzice, nie poradziłbym sobie z wszystkimi formalnościami. Płakałem, kiedy zamykano niewielką trumienkę, w której leżał mój syn, ubrany w biały garniturek. Pozwoliłem spływać łzom, świat się skończył. Lisey zemdlała w trakcie ceremonii, valium nie pomogło. Już wtedy, kiedy dwóch mężczyzn powoli spuszczało trumnę do nowo wykopanego dołu, w mojej głowie zrodził się ten pomysł. Podjąłem decyzję, nie zmienię jej. Śmierć jest cholernie wredna- poza duszą, zabiera również racjonalność tych, którym przyszło żyć z ogromną wyrwą w sercu. Niedziela, 23 listopada 2007 rok. Wczoraj wieczorem wróciłem do domu kompletnie pijany. Tak bardzo chciałbym pomóc Lisey, odjąć jej chociaż trochę smutku, ale nie jestem w stanie. Udało mi się zdobyć to, czego chciałem; jestem coraz bliżej realizacji mojego pomysłu. „Ty pieprzony egoisto”- ta myśl towarzyszy mi każdego poranka. Boję się, cholernie się boję. Poniedziałek, 24 listopada 2007 rok. Lisey poszła ze swoją matką na spacer. Ja w tym czasie postanowiłem oglądnąć zdjęcia. Kiedy przewróciłem okładkę albumu, opatrzonego tytułem: „chrzciny Tommy'ego”, po policzku spłynęła mi łza. Z każdą kolejną fotografią łez było coraz więcej, aż mój smutek przerodził się w regularny płacz. Odłożyłem album na ziemię i położyłem się na wznak na łóżku. Płakałem, nie zauważając nawet, kiedy przekraczam granicę snu. Miałem w tym czasie okropną wizję. Moja pamięć nieustannie powracała do tamtej chwili. Tommy siedział na dywanie, bawiąc się klockami lego. Ja w tym czasie przygotowywałem obiad. Poszedłem do salonu, by sprawdzić, czy u Tommy'ego wszystko w porządku. I wtedy, przekraczając próg pomieszczenia, zobaczyłem Tommy'ego. Twarz miał całą siną. Dusił się. Natychmiast wykręciłem numer pogotowia, jednak podświadomość szeptała zdradliwie, że jest za późno. Mogłem tylko stać i obserwować powolną śmierć mojego synka. Umierał, a ja nie mogłem nic zrobić! Wkrótce przybyło pogotowie. Reanimowano go. Przez jeden ulotny moment miałem cichutką nadzieję, że wszystko przebiegło bez komplikacji. Naprawdę uwierzyłem, że na następny dzień obrócimy całą sytuację w żart. Sen się urwał, kiedy lekarz wypowiedział do mnie jedno krótkie zdanie: „Bardzo mi przykro- pański syn nie żyje”. Obudziłem się. Policzki miałem nadal mokre od łez. Lisey oraz jej matki nadal nie było w domu. Poszedłem do swojego gabinetu. Tam, w malutkiej szufladzie, trzymam mordercę mojego syna- małą, szklaną kulkę. Wziąłem ją od patologa, który przeprowadzał sekcję zwłok Tommy'ego. Kiedy moje palce dotknęły jej gładkiej powierzchni, dotarło do mnie, że zrobię to, co zaplanowałem. Tak, ty pieprzony egoisto. Wtorek, 25 listopada 2007 rok. Nadszedł ten dzień. Czas wdrożyć mój chory plan w życie. Mam przed sobą małą strzykawkę z igłą, a w niej osiemnaście miligramów kokainy. Dawka śmiertelna. Jestem ubrany tylko w jeansy. Zaraz wstrzyknę sobie narkotyk, bo mam dość tej niemożliwej do wytrzymania samotności. Kokaina już jest w moim krwiobiegu. Serce niezwykle mi przyspieszyło, czuję, jakby zaraz miało wyrwać się z piersi. Boże, jak mi jest przyjemnie. Cha-cha, oszukałem smutek, teraz może pocałować mnie w dupę. Przepraszam, dzwoni moja komórka. O, to był Tommy. Chciał mnie powiadomić, że zaraz tu będzie. Nareszcie, nie mógłbym dłużej czekać. Odwróciłem głowę. Tommy stał za mną uśmiechnięty, miał na sobie biały garniturek, wyciągał rączki do mnie. Mocno przytuliłem go do siebie. To takie wspaniałe uczucie. Cholera, dlaczego akurat w czasie tego spotkania jestem taki senny? Bawię się z Tommym i jednocześnie piszę, jednak pilnuję uważnie, by nie znalazł małej, szklanej kulki. Nie, tym razem nie połknie jej. Tommy, tatuś tu jest, nie pozwoli drugi raz, by stała Ci się krzywda. Chodź do mnie, prześpijmy się chwilkę, bo jestem strasznie zmęczony. Powieki same mi opadają. Zaśniemy, a potem ponownie się pobawimy. Już nie muszę sobie mówić: „ty pieprzony eg |
||||||||||||
_________________ 'To właśnie perspektywa ciemności sprawia, że dzień wydaje się taki jasny' |
administrator
Administrator
|
Chyba ostatnie zdanie powinno być zakończone , lub powinien być postawiony 3-kropek , nie??
Fajne,ale co z Lisey ?? Co z nią ?? Ona też przecież tego nie ścierpi ! Kuba uratuj ich !! Czekam na część 3. |
||||||||||||
_________________ :* |
kuba18p
Autor opowiadania listopada!
|
Zdanie jest celowo urwane. Nie zapominaj, że był pod wpływem kokainy.
Części trzeciej nie bedzie ;D to miało sie w takim momencie skończyć ;D |
||||||||||||
_________________ 'To właśnie perspektywa ciemności sprawia, że dzień wydaje się taki jasny' |
administrator
Administrator
|
O holera !! To straszne !! Ja jednak bym dała jakąś notkę od autora na koniec czy coś w tym stylu... coś typu :
"Williams umarł od śmiertelnej dawko kokajiny 25 listopada 2007r. Jego żona dzięki pomocy rodziców wyszła z ciężkiej depresji i ponownie wyszła za mąż. Teraz żyje .... i ma 3 zdrowych dzieci." Coś tego typu .... bo ten koniec ok, ale trzeba pokazać ,że to już koniec wszystkigo! |
||||||||||||
_________________ :* |
kuba18p
Autor opowiadania listopada!
|
Pozostawmy to zakończenie, aby każdy mógł je indywidualnie zinterpretować
Czekam na inne opinie |
||||||||||||
_________________ 'To właśnie perspektywa ciemności sprawia, że dzień wydaje się taki jasny' |
administrator
Administrator
|
OK. Jak wolisz. Masz wsumie rację - ja dopisałam szczęśliwe zakończenie tej kobiecie,może inny dopisze nieszczęśliwe ??
|
||||||||||||
_________________ :* |
Reklama
|
|
||||||||||||
|
Z pamiętnika Barta Williamsa ;-) Część druga ;-) |
|
||
To forum działa w systemie phorum.pl Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo! Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym! Powered by Active24, phpBB © phpBB Group phpBB Style created by phpBBStyles.com |